Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krem pod oko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krem pod oko. Pokaż wszystkie posty

sierpnia 06, 2025

Nowość pielęgnacyjna od Miya Bless The Less - recenzja

Nowość pielęgnacyjna od Miya Bless The Less - recenzja

 Pielęgnacja skóry w duchu less waste

W świecie kosmetyków coraz większą wagę przykłada się do świadomej, zrównoważonej pielęgnacji, która minimalizuje wpływ na środowisko naturalne, jednocześnie oferując skuteczne działanie i bezpieczeństwo. Polski brand Miya Cosmetics doskonale rozumie ten trend i w 2025 roku prezentuje nową, wyjątkową kolekcję Bless The Less - pielęgnację w duchu less waste, czyli „mniej znaczy więcej”.


Koncept serii Bless The Less - świadoma pielęgnacja z misją

Kolekcja Bless The Less to osiem kosmetyków, które tworzą pełny, całodobowy rytuał pielęgnacyjny, dopasowany do potrzeb każdej cery - niezależnie od wieku i jej typu. Co jednak wyróżnia tę linię na tle innych? Przede wszystkim:

  • Filozofia less waste - czyli ograniczenie marnotrawstwa na każdym etapie, od surowców po opakowania.
  • Upcykling w kosmetyce - składniki aktywne pozyskane z przemysłu spożywczego, które zyskują nowe życie i wartość w produktach pielęgnacyjnych.
  • Bezpieczeństwo i delikatność - formuły przebadane dermatologicznie i okulistycznie, odpowiednie także dla kobiet w ciąży, karmiących oraz osób ze skórą wrażliwą.


Upcykling w kosmetyce? Miya pokazuje, że to działa!

Idea upcyklingu w kosmetyce to przemyślany sposób na wykorzystanie składników, które w innych branżach mogłyby zostać zmarnowane. Olej z pestek wiśni czy hydrolat z pomarańczy to doskonałe przykłady tego, jak surowce spożywcze można wykorzystać do produkcji efektywnych i bezpiecznych kosmetyków. Badania potwierdzają, że proces ten nie obniża jakości ani skuteczności składników, co oznacza, że kosmetyki Miya Bless The Less są jednocześnie przyjazne dla planety i skóry.


4 Produkty Miya Bless The Less - szczegółowe recenzje

1. Bless The Less Emulsja do demakijażu i oczyszczania 2w1 - 39,99 zł

Opis:
Delikatna, mleczna emulsja o konsystencji żelowo-kremowej, która skutecznie usuwa makijaż i oczyszcza skórę twarzy oraz oczu. Może być stosowana zarówno jako pierwszy, jak i drugi etap oczyszczania. Zawiera hydrolat z pomarańczy, olej z pestek wiśni, betainę i pantenol.

Działanie:
Pozostawia skórę nawilżoną, miękką i gładką, bez uczucia ściągnięcia czy podrażnień. Odpowiednia dla wszystkich typów skóry, także wrażliwej.

Moja recenzja:

Produkt nie jest dla mnie typowym pierwszym krokiem demakijażu, bo nie stosuję go do zmywania makijażu pod wodą jako jedynego środka. Wolę używać go raczej jako drugiego produktu myjącego - po wcześniejszym oczyszczeniu skóry olejem lub użyciu dużego wacika, czasem z pomocą specjalistycznego ręcznika do twarzy. Dopiero wtedy emulsja dobrze radzi sobie z domywaniem pozostałości makijażu czy zanieczyszczeń, które zostały na skórze.

Konsystencja jest bardzo przyjemna - żelowo-kremowa, lekka, co ułatwia rozprowadzanie produktu i sprawia, że użytkowanie jest komfortowe. Produkt dobrze domywa pozostałości bez wysuszania czy ściągania skóry, co dla mnie jest ogromnym plusem.

Nie oceniam tego produktu jako samodzielnego środka do całkowitego demakijażu, bo po ponad 10 latach doświadczenia z różnymi kosmetykami śmiało mogę powiedzieć, że nie poradzi sobie z mocnym makijażem samodzielnie. Jednak jego koncepcja jako delikatnego, drugiego etapu oczyszczania jest bardzo trafiona.

Zapach jest delikatny, przyjemny i spójny z całą serią - nieinwazyjny i subtelny, co jest kolejnym atutem. Co ważne, emulsja nie powoduje szczypania w oczach ani podrażnień, nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia. Podsumowując, jest to produkt godny polecenia osobom, które szukają delikatnego oczyszczenia w drugiej fazie demakijażu, zwłaszcza przy cerze wrażliwej i skłonnej do podrażnień.


Opis:
Wodna, lekka esencja, która tonizuje, nawilża i przywraca skórze zdrowy blask. Zawiera hydrolat z pomarańczy, Gin TONIQ™ (unikalny składnik z destylacji ginu), betainę, Liftiss oraz witaminę C.

Działanie:
Reguluje pH skóry, koi i wygładza, poprawia elastyczność i nadaje promienny wygląd.

Moja recenzja:

Jestem naprawdę zachwycona tą esencją! Mam cerę suchą, skłonną do przesuszeń, szczególnie w okolicach policzków i brody, więc oczekuję od esencji przede wszystkim ukojenia i przywrócenia równowagi. Miya Bless The Less doskonale spełnia te wymagania.

Ma lekką, wodno-żelową konsystencję, która błyskawicznie się wchłania i co najważniejsze - nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze. Ta formuła jest dla mnie idealna, bo łatwo się rozprowadza i wystarczy niewielka ilość produktu, by pokryć całą twarz. Już po kilku dniach regularnego stosowania zauważyłam wyraźne uspokojenie skóry i zmniejszenie zaczerwienień, co dla mnie jest ogromnym plusem.

Formuła opiera się na hydrolacie z pomarańczy i kompleksie GinTONIQ™, które działają kojąco, rozjaśniająco i lekko napinająco. Esencja świetnie przygotowuje skórę pod dalszą pielęgnację, a także pod makijaż. Jej zapach jest bardziej wyrazisty niż innych produktów z serii - naturalny, lekko cytrusowo-kwiatowy, bardzo przyjemny i świeży. Esencja nie zapycha, nie podrażnia, a wręcz „ucisza” skórę. Polecam ją szczególnie osobom ze skórą reaktywną, trądzikową, ale także suchą i normalną - jest to produkt, który naprawdę przywraca komfort i równowagę skórze



3. Bless The Less Nawilżająco-wygładzający krem na dzień - 69,99 zł

Opis:
Jedwabisty krem o lekkiej konsystencji, który długotrwale nawilża, wygładza zmarszczki mimiczne, ujędrnia i poprawia koloryt skóry. Formuła zawiera neuropeptyd, hydrolat z pomarańczy, olej z pestek wiśni, betainę oraz kompleks Liftiss.

Działanie:
Nadaje efekt satynowej, zdrowo wyglądającej skóry z delikatnym glow, idealnej pod makijaż.

Moja recenzja:

Opakowanie kremu jest spójne z resztą serii - minimalistyczne, estetyczne i bardzo wygodne w użytkowaniu dzięki pompce, która pozwala na precyzyjne dozowanie, jest bardzo higienicznym produktem w utrzymaniu. 

Konsystencja jest lekka i przyjemna, krem rozprowadza się łatwo i szybko dzięki średnio gęstej konsystencji. Po nałożeniu skóra zyskuje efekt zdrowego  blasku, który świetnie sprawdza się jako baza pod makijaż.

Krem moim zdaniem doskonale nawilża i odżywia skórę, choć bardziej po nazwie „nawilżająco-wygładzający" - myślałam, że produkt będzie się wchłaniał i zostawiał efekt satyny. Czułam jednak lekkie uczucie lepkości po aplikacji do 6 godzin, co nie jest moim ulubionym efektem - wolę jak krem, które wchłania się bez uczucia lepkości. Jednakże ten efekt nie był na tyle uciążliwy, by dyskwalifikować krem. 

Produkt nie powodował u mnie podrażnień ani nie zapychał skóry, co jest dużym plusem. Dodatkowo producent deklaruje, że krem można stosować także w okolicach oczu, co u mnie się sprawdziło bez problemów.




4. Bless The Less Żel-serum pod oczy (97% składników naturalnych) - 44,99 zł

Opis:
Lekka formuła żelu-serum, która szybko koi, nawilża i rozjaśnia okolice oczu. Zawiera kompleks Liftiss, hydrolat z pomarańczy, kofeinę, betainę oraz neuropeptyd. Wyposażony w metalowy aplikator zapewniający chłodzący masaż.

Działanie:
Redukuje opuchliznę, cienie i zmęczenie oczu, jednocześnie liftingując i nawilżając delikatną skórę wokół nich.

Moja recenzja kremu pod oczy:

Tak! Moje prośby zostały wysłuchane - mam w końcu krem pod oczy bezzapachowy, co jest dla mnie ogromnym plusem, bo unikam zapachów przy tego typu kosmetykach. Co więcej, produkt ma wbudowaną końcówkę w formie kuleczki, która dodatkowo chłodzi skórę. Przyznam się szczerze, że nigdy wcześniej nie używałam kremu pod oczy z takim aplikatorem, a teraz trochę tego żałuję. Zwłaszcza przy posiadaniu nieco dłuższych paznokci aplikacja jest znacznie wygodniejsza i bardziej higieniczna niż nakładanie kremu palcem.

Chłodzący efekt kuleczki świetnie łagodzi opuchliznę, co dla mnie jest największym plusem tego produktu. Żelowa konsystencja dobrze się wchłania i bardzo dobrze nawilża delikatną skórę wokół oczu, pozostawiając ją miękką i komfortową przez cały dzień. Niestety, jeśli chodzi o działanie przeciwzmarszczkowe, nie zauważyłam spektakularnych efektów - jednak uważam, że produkt spełnia swoje zadanie jako krem nawilżający i przeciw opuchliźnie.

Dlatego mogę go polecić zwłaszcza jako pierwszy krem pod oczy dla osób w wieku około 25-35 lat, które szukają czegoś lekkiego, bez zapachu i z praktycznym aplikatorem. Myślę, że dla młodszej skóry jest to bardzo dobry wybór, a jeśli ktoś szuka intensywnej regeneracji lub liftingu, powinien poszukać produktu o silniejszym działaniu. Ogólnie jestem zadowolona z tego kremu i na pewno będę do niego wracać, zwłaszcza w porannej pielęgnacji, kiedy potrzebuję szybkiego efektu chłodzenia i ukojenia.


Opakowania - ekologiczne piękno

W duchu less waste, Miya postawiła na opakowania, które można łatwo poddać recyklingowi, wykonane z materiałów takich jak rPET, papier z certyfikatem FSC czy biofolia. System airless pozwala na wykorzystanie całego kosmetyku bez marnowania nawet kropli. To doskonały przykład, jak estetyka, praktyczność i ekologia mogą iść w parze.


Podsumowanie

Kolekcja Miya Bless The Less to inspirujący krok w stronę świadomej i zrównoważonej pielęgnacji skóry, która nie tylko dba o naszą cerę, ale i o naszą planetę. To seria, która łączy w sobie naturalne, certyfikowane składniki pochodzące z upcyklingu, delikatność, bezpieczeństwo i wielofunkcyjność. Dzięki temu każdy krok pielęgnacyjny jest przemyślany i efektywny. Jeśli szukasz produktów, które wprowadzą więcej harmonii i prostoty do codziennej rutyny pielęgnacyjnej, Bless The Less zdecydowanie warto poznać! 

*Współpraca reklamowa 

@miyacosmetics @ofeminin.pl

#miya #miyacosmetics #LESSmakeupMOREskincare #klubekspertek


maja 12, 2025

Laneige - koreańska esencja nawilżenia. Czy naprawdę robi różnicę?

Laneige - koreańska esencja nawilżenia. Czy naprawdę robi różnicę?

W poszukiwaniu równowagi i nawilżenia

W świecie pielęgnacji, gdzie półki uginają się od produktów obiecujących natychmiastową odmianę skóry, marka Laneige od lat wyróżnia się wyjątkowym podejściem do nawilżania. Nawiązując do znaczenia swojej nazwy („śnieg” po francusku), Laneige tworzy kosmetyki, które mają dawać skórze odświeżenie, lekkość i regenerację – zupełnie jak pierwszy śnieg na zmęczonej ziemi. Ale czy produkty tej marki rzeczywiście spełniają swoją obietnicę? Sprawdźmy to, analizując serię : Water Bank 


Laneige Water Bank Cream Moisturizer - Żelowy krem nawilżający

Laneige Water Bank Cream Moisturizer to krem nawilżający przeznaczony do skóry normalnej. Ma lekką, żelowo-kremową konsystencję i zaprojektowany jest tak, by wnikać głęboko w skórę, nie pozostawiając lepkiej warstwy. Producent obiecuje intensywne nawilżenie, ukojenie oraz wzmocnienie bariery hydrolipidowej.

Składniki aktywne

  • Blue Hyaluronic Acid - mikroskopijna wersja kwasu hialuronowego (2000 razy mniejsza niż klasyczna), która głęboko penetruje skórę, zatrzymując wilgoć.
  • Kompleks peptydowo-pantenolowy -  wzmacnia barierę ochronną, wspomaga jędrność i elastyczność skóry.
  • Lipidy skóry (ceramidy, cholesterol, kwasy tłuszczowe) - naśladują naturalny skład lipidów naskórka, przyczyniając się do odbudowy płaszcza ochronnego.

Dodatki:

  • Ekstrakt z mięty –-działa chłodząco i balansuje sebum.
  • Allantoina - koi podrażnienia.
  • Beta-glukan - regeneruje i łagodzi.
  • Acetyl Tetrapeptide-11 - poprawia elastyczność skóry.

Co może niepokoić w składzie?

  • Fragrance/Parfum - może powodować podrażnienia u osób o wrażliwej cerze.
  • Alkohole tłuszczowe (Cetyl Alcohol) -  łagodne, ale u niektórych mogą być komedogenne.
  • Disodium EDTA -  chelatujący konserwant; bezpieczny, ale potencjalnie drażniący przy długotrwałym stosowaniu.

Plusy:

Wysoko oceniam:

  • Świetną żelową konsystencję,
  • subtelny zapach,
  • eleganckie opakowanie,
  • uczucie świeżości i ukojenia tuż po nałożeniu.

Ale…
Pojawiły się również głos krytyki:

  • za mało intensywne nawilżenie dla suchej skóry,
  • niewystarczający efekt „wow” przy wysokiej cenie,
  • szybka wchłanialność bez długofalowego uczucia ukojenia.

Podsumowanie:

To dobry krem nawilżający dla skóry normalnej i mieszanej, szczególnie na sezon wiosenno-letni. Działa, ale nie czyni cudów. Wysoka cena nie zawsze przekłada się na spektakularny efekt, to produkt solidny, ale nie przełomowy. 


 LANEIGE Water Bank Blue Hyaluronic Cleansing Foam - Pianka do mycia twarzy

To delikatna pianka oczyszczająca z dodatkiem enzymów złuszczających i mikrokapsułek celulozowych. Ma za zadanie skutecznie usuwać makijaż, zanieczyszczenia i nadmiar sebum, a przy tym nie przesuszać skóry. Ma też przygotowywać cerę do dalszych etapów pielęgnacji, nie naruszając jej naturalnej równowagi.

Składniki aktywne

  • Blue Hyaluronic Acid - podobnie jak w kremie, głęboko nawilża dzięki niskiej masie cząsteczkowej.
  • Papaina - enzym złuszczający, który rozpuszcza martwe komórki naskórka.
  • Kapsułki celulozowe - łagodnie złuszczają i zmiękczają cerę.

Dodatki:

  • Ekstrakty owocowe (malina, borówka, żurawina, kawa, truskawka) - działają antyoksydacyjnie i odświeżająco.
  • Panthenol - łagodzi i regeneruje.

Co może niepokoić w składzie?

  • PEG-i, Sodium Benzoate, Disodium EDTA - stosowane powszechnie, ale mogą być drażniące dla bardzo wrażliwej skóry.
  • Fragrance/Parfum - podobnie jak w kremie, może wywołać reakcję alergiczną.
  • Mentha Arvensis Extract (mięta) - może powodować podrażnienia przy cerze suchej lub atopowej.

Dla kogo?
Dla osób szukających dokładnego oczyszczenia skóry bez obciążenia, idealna do skóry tłustej lub mieszanej, mniej odpowiednia dla bardzo suchej i wrażliwej.

Plusy:

  • skutecznie usuwa makijaż i nadmiar sebum
  • pozostawia skórę wygładzoną i odświeżoną
  • wydajna - wystarcza na długo
  • żelowa formuła zmienia się w gęstą, sprężystą pianę

Minusy:
może powodować uczucie ściągnięcia
może przesuszać skórę przy dłuższym stosowaniu w okresie zimowym

Podsumowanie:
Dobrze oczyszczająca pianka o luksusowej formule – świetna na cieplejsze miesiące i dla tłustej cery. Wymaga uzupełnienia mocnym nawilżaczem, szczególnie przy suchej skórze.


LANEIGE Water Bank Blue Hyaluronic Exfoliating Toner – Tonik złuszczający

Co to jest?
Lekki tonik złuszczający z kwasem PHA oraz fermentami drożdżowymi i sojowymi, który wygładza i zmiękcza skórę, przywracając jej równowagę. Zawiera także niskocząsteczkowy kwas hialuronowy, który zapewnia intensywne nawilżenie i przygotowuje cerę na dalsze kroki pielęgnacyjne.

Dla kogo?
Dla osób z cerą normalną i suchą, które chcą uzyskać łagodny efekt złuszczający bez podrażnień – mniej polecany dla bardzo wrażliwej lub trądzikowej skóry.

Plusy:

  • łagodne działanie złuszczające (PHA)
  • dobrze przygotowuje skórę na serum i krem
  • delikatna, nawilżająca formuła bez uczucia pieczenia

Minusy:
może powodować drobne podrażnienia przy wrażliwej skórze
dla skóry trądzikowej może być zbyt łagodny

Podsumowanie:
Tonik złuszczający, który działa delikatnie i skutecznie – odpowiedni do codziennego stosowania, szczególnie jeśli szukasz łagodniejszej alternatywy dla kwasów AHA/BHA.


LANEIGE Water Bank Eye Cream – Nawilżający krem pod oczy

Co to jest?
Lekki, żelowy krem pod oczy o chłodzącym działaniu, który redukuje opuchliznę i zmęczenie. Zawiera kofeinę, niacynamid oraz fermentowany kwas hialuronowy, które wspólnie nawilżają, rozświetlają i wspierają mikrokrążenie w delikatnej okolicy oczu.

Dla kogo?
Dla osób z suchą, zmęczoną lub delikatną skórą wokół oczu, które potrzebują intensywnego nawilżenia i odświeżenia – idealny również pod makijaż.

Plusy:

  • bardzo lekka, żelowa konsystencja
  • szybko się wchłania, nie roluje
  • skutecznie nawilża i koi skórę
  • wydajność – nawet mała ilość wystarcza na długo

Minusy:
lekka lepkość po aplikacji
nieco intensywniejszy zapach (oczy nie potrzebują ładnie pachnieć, staram się wybierać pod oko produkty bezzapachowe)

Podsumowanie:
Świetny, uniwersalny krem pod oczy, który zapewnia komfort i świeżość przez cały dzień. Dobry wybór zarówno na rano, jak i na wieczór – ale z tego co się zorientowałam wśród opinii, to jeden z ulubieńców użytkowniczek z suchą skórą.

Czy warto inwestować w Laneige?

Plusy marki Laneige:

  • Estetyczne, higieniczne opakowania,
  • innowacyjne składniki (Blue Hyaluronic Acid),
  • przyjemne, lekkie formuły,
  • solidne nawilżenie i odświeżenie skóry.

Minusy:

  • Produkty bywają niedopasowane do skrajnych typów cer (np. bardzo sucha),
  • cena nie zawsze współgra z efektem końcowym,
  • skład zawiera konserwanty i substancje zapachowe, które mogą uczulać.

Dla kogo produkty Laneige?

Idealne dla:

  • osób z cerą normalną lub mieszaną,
  • szukających luksusowego, ale lekkiego nawilżenia,
  • preferujących szybkie wchłanianie i brak tłustego filmu.

Niekoniecznie ta seria dla dla:

  • osób z bardzo suchą, wrażliwą lub atopową cerą,
  • miłośników naturalnych, bezzapachowych składów.

listopada 15, 2020

Mokosh Cosmetics. Krem pod oko z zieloną herbatą i balsamy do ciała. Poznaj siłę naturalnych kosmetyków.

Mokosh  Cosmetics. Krem pod oko z zieloną herbatą i balsamy do ciała. Poznaj siłę naturalnych kosmetyków.

Czy zauważyliście, jak dużo jest teraz nowych Marek z naturalnymi składnikami ? Ja i moja skóra jesteśmy wdzięczne za to. Dbajmy o naszą skórę w sposób naturalny, wtedy uwierzcie, odwdzięczy się nam ona pięknym i zdrowym wyglądem. Co prawda znalezienie naturalnego produktu, który będzie nam służył, nie jest takie proste. Zdarzyło się mi już przetestować totalna naturalną porażkę, ale to nie w tym poście. Markę Mokosh szanuje, przeglądam, czytam o niej, dzięki temu chce więcej i więcej testować.

Sama nazwa marki jest dla mnie intrygująca.
Mokosh – bogini płodności i urodzaju, opiekunka kobiet i dzieci, traktowana często jako słowiańska Matka Ziemia, której cześć należało szczególnie oddawać w porze żniw i zbiorów. Nazwa Genialna dla naturalnych produktów, tym bardziej że firma czerpie z dóbr naszej ziemi.

Mokosh Cosmetics produkuje wyjątkowe kosmetyki naturalne, które ujmują jakością i doborem surowców, konsystencją i zapachem.
Do ich produkcji używane są jedynie starannie wyselekcjonowane, w większości organiczne surowce o potwierdzonym działaniu. Marka starannie dba o opakowania, ponieważ używa bezpiecznych tworzyw do wtórnego wykorzystania.

Kosmetyki Mokosh nie zawierają:
szkodliwych substancji
SLS-ów
PEG-ów
parabenów
wazeliny
parafiny
sylikonów.

Jakiś czas temu pisałam, że jedyny krem, jaki mi służył pod oko był to Clinique minister surge. Większość kremów pod oko uczulała mnie, dlatego byłam pełna obaw, ponieważ wiedziałam, że krem ma w sobie drobinkę rozświetlającą. Co teoretycznie mogłaby spowodować szansę na podrażnienie. Miałam taki czas, że na początku września trochę zaniedbałam swoją skórę przez brak systematyczności i próbowanie nowych produktów, które nie sprawdziły się mi. Skóra pod okiem zaczęła wyglądać źle. Standardowo zauważyłam mocne przesuszenie i opuchnięcie skóry. I nigdy wcześniej nie widziałam koloru fioletowego pod okiem. Na szczęście w mojej skrzyni skarbów znalazł się do testu krem z Mokosh widziałam, że to jest jego czas. Krem mnie nie uczynił, może moja skóra już wie, że się starzeje i nie może sobie ot, tak odrzucać produktów, jak się jej chce. Albo po prostu bogactwo naturalnych składników tej marki służy mi. Posiadam krem w wersji 15 ml. Jest to standardowa opcja pojemności kremów dla okolicy oka, ale marka zaskakuje mnie i możemy kupić krem w wersji 30 ml. To genialna opcja! 

Opakowanie:
Produkt zamknięty jest w mały słoiczek i nie zajmuje samo opakowanie więcej miejsca, niż jest rzeczywiście kremu w środku. Uważam to za wielki plus, ponieważ często zabieram pielęgnację, ze sobą i małe poręczne kremy są przeze mnie pożądane. Co do pojemności 30 ml zauważyłam, że słoiczek się nieco różni, bo nie jest już w przezroczystej formie, tylko całe opakowanie jest wykonane z ciemnego szkła. Uwielbiam to, jak marka robi wszystko z głową. Dzięki temu sztuczne światło nie jest w stanie zaingerować w żaden sposób w produkt.
Minusem jest sam fakt, że jest to słoiczek, czyli muszę zanurzyć w nim palucha. Oczywiste jest to, że większa jest szansa na dostanie się do środka nieproszonych gości. Dodatkowo nie cierpię, jak krem wchodzi mi pod paznokcie. Dlatego zawsze wolę wszystko, co jest wyciskane bądź ma pompkę.

Składniki aktywne:
Ekstrakt z zielonej herbaty
Ekstrakt z algi brunatnej
Ekstrakt z algi czerwonej
Kofeina
Olej arganowy
Olej sezamowy
Olej kokosowy
Kwas hialuronowy.

Bałam się początkowo tego kremu, nie tylko dlatego, że mógłby mnie uczulić, ale gdy zobaczyłam w składzie ilość oleistych składników, myślałam sobie, że może on się długo wchłaniać. Nie byłam pewna czy ten krem zdąży mi się wchłonąć przed nałożeniem korektora w ciągu porannej szybkości przed rozpoczęciem pracy. Bądź czy korektor nie będzie mi się przemieszczał na tak bogatym kremie. Byłam w błędzie pod każdym względem. Fakt krem jest bogaty i czuć, że jest on treściwy. Ku mojemu zdziwieniu Mokosh z zieloną herbatą wchłania się idealnie. Nie za szybko i nie za wolno. Zostawia skórę odświeżona i nawilżona, ale przede wszystkim nie zostawia tłustego filmu. Drobinka jest subtelna i delikatnie odbija światło, dając świeżość w spojrzeniu. Dzięki kofeinie widzę zdecydowanie jak sińce pod okiem się zmniejszają. Niestety pojawiają się one w zależności od tego, jak się tak naprawdę czuje i czy jestem wyspana. Produkt nie jest mistrzem w redukcji opuchlizny. Jednak widzę wygładzenie linii zmarszczek. Będąc z wami szczera, nie mam ich zbyt wiele, są one raczej delikatne. Zdecydowanie skóra wygląda lepiej. Krem nakładam również na górną część powieki w bardzo małej ilości.


Kremy do ciała przetestowałam jedynie dzięki większym próbkom, jakie oferuje marka. Dlatego nie będę się o nich zbyt dużo wypowiadać, bo pojemność 15 ml nie daje mi możliwości wypróbowaniu kremu do ciała w pełni. Uważam, że tego typu próbki i tak są świetne, a ja uwielbiam wszystkie miniaturki produktów, bo są takie cute.


Mokosh, Balsam do ciała żurawina:
Balsam jest w szklanym słoiczku tak samo również w dużej oryginalnej pojemności 180ml. Przepięknie pachnie słodką żurawiną, a zapach utrzymuje się naprawdę długo. Konsystencja jest konkretna, ale nie tłusta. Skóra w dotyku jest aksamitna, przyjemna i dobrze nawodniona. Ta receptura balsamu to krok wyżej, ponieważ daje mi wrażenie jedwabiu w kremie.Balsam został wzbogacony ekstraktem z wąkrotki azjatyckiej, wykazującej intensywne działanie przeciwzapalne, ujędrniające i nawilżające oraz ksylitolem, który utrzymuje odpowiednie stężenie kwasu hialuronowego w skórze.

Ważniejsze składniki aktywne i naturalne oleje:

Ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej
Witamina E
Nawilżający kompleks na bazie ksylitolu AQUAXYL™
Olej z baobabu
Olej arganowy
Olej jojoba
Olej ze słodkich migdałów
Olej macadamia


Mokosh Cosmetics, Melon z ogórkiem:
Ta wersja nie jest dla suchej skóry. Spodziewałam się nieco większego nawilżenia. Jeżeli ktoś z was posiada skórę nawilżoną to zdecydowanie taką formułę polubi bardziej. Zapach to również totalnie nie moja bajka. Nie lubię jeść ani nie lubię zapachu świeżego ogórka. Za to melon jest przepyszny, ale zapach tego owocu wydawał m się zawsze nico mdły. W balsamie do ciała główne skrzypce gra ogórek. Nie ciekawie pachnie, ale pamiętajcie, że to tylko moja opinia, ponieważ zupełnie inna osoba z mojego otoczenia uwielbia ten zapach ze względu na lekkość i świeżość. Odżywia skórę i poprawia jej barierę hydrolipidową. Składniki w nim zawarte działają antyoksydacyjnie, chronią skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i zapobiegają starzeniu się.

Masło nie zawiera składników z przeciwwskazaniami dla kobiet w ciąży.

Aktywne składniki w balsamie:

Masło shea
Olej ze słodkich migdałów
Olej z pestek ogórka
Olej arganowy
Oleju jojoba
Oleju z kiełków pszenicy
Witamina E

A wy macie już swój ulubiony naturalny produkt z pielęgnacji. 



Copyright © indiesan , Blogger